Różne projekty, jedna misja: zabrać teleskop na Księżyc, by zbadać wciąż nieznaną historię Wszechświata.
Zanim zapaliła się pierwsza gwiazda, we Wszechświecie nie było światła. Naukowcy nazywają długi okres całkowitej ciemności, który nastąpił po Wielkim Wybuchu "ciemną stroną Wszechświata" i są przekonani, że nadchodzące misje na Księżyc pozwolą nam po raz pierwszy zobaczyć najciemniejszą i najbardziej nieznaną epokę w naszym Wszechświecie.
Ciemna strona Wszechświata
Około 13,8 miliarda lat temu, w ułamku sekundy, narodził się nasz Wszechświat: Kosmos rósł i stygł, aż powstały pierwsze subatomowe cząstki, kwarki i gluony, które później złożyły się na materię, jaką znamy.
Wszechświat pozostawał całkowicie ciemny przez kolejne setki milionów lat, zanim pojawiło się światło, wraz z powstaniem pierwszych gwiazd i galaktyk. Są to lata, które naukowcy nazywają "ciemnymi latami", ponieważ bardzo niewiele można zbadać na temat tego, co działo się we wszechświecie przed pojawieniem się światła.
"Wczesny wszechświat nie miał galaktyk, tylko świecącą materię" - mówi laureat Nagrody Nobla John Mather, który pracuje w NASA - "i coś musiało się wydarzyć, gdy galaktyki się formowały".
Rozwiązanie zagadki ciemnych lat Wszechświata jest, według słów Mathera, "jednym z wielkich celów dzisiejszej astronomii" i wygląda na to, że naukowcy znaleźli możliwe rozwiązanie dla zbadania jego długiej i wciąż nieznanej historii.
Mimo że przed powstaniem gwiazd nie emitowano światła widzialnego, pierwotna materia, która przenikała Wszechświat, prawdopodobnie emitowała sygnały radiowe: nigdy nie udało się ich przechwycić z Ziemi z powodu znacznego zanieczyszczenia ziemską komunikacją radiową, ale można by je wykryć, przenosząc teleskop na Księżyc.
Teleskop na Księżycu
Ciemna strona Księżyca, ta, której nie można obserwować z Ziemi, jest miejscem, które zdaniem radioastronomów pozwoliłoby wykryć pierwotne fale radiowe: tam, na tarczy zawsze zwróconej w kierunku Ziemi, może znajdować się naturalna bariera dźwiękowa potrzebna do słuchania historii Wszechświata.
Pomysł umieszczenia teleskopu na Księżycu nie jest nowy: już w 1986 roku mówiło się o budowie teleskopu na powierzchni Księżyca, a jeszcze przed misjami Apollo powszechnie uważano, że jednym z najważniejszych powodów wyprawy na Księżyc jest właśnie możliwość zainstalowania tam teleskopu.
Katastrofa Challengera zmieniła wszystko, a pomysł umieszczenia teleskopu na Księżycu był jednym z wielu, które popadły w zapomnienie, przynajmniej tymczasowo.
Jakkolwiek, od lat 80-tych, Jack O. Burns, który obecnie kieruje finansowaną przez NASA Siecią Badań i Nauki Kosmicznej, był najbardziej głośnym zwolennikiem umieszczenia teleskopu na Księżycu. Ten sam Burns, który właśnie ukończył wstępne badania do projektu FARSIDE: na Księżyc przybędzie cały radioteleskop zapakowany w zrobotyzowany lądownik księżycowy (nie wiadomo, który, bo Burns od początku współpracuje z Blue Origin, podczas gdy NASA wybrała SpaceX).
Co się stanie? Cztery małe łaziki powoli rozłożą około 50 kilometrów kabli i 128 anten w kształcie spirali, która, jak się uważa, pokryje prawie 10 kilometrów kwadratowych.
W tym samym czasie NASA właśnie sfinansowała badania dla kolejnego księżycowego teleskopu, a Chiny już wypuściły mały teleskop na ciemną stronę Księżyca za pomocą lądownika Chang'e 4.
Czy to NASA, Bezos czy Chiny, Burns podsumowuje: "Jestem pewien, że to zrobimy, jesteśmy gotowi do działania".